Pozwólcie, że skupimy się teraz na dziecku w wieku około 2 lat i jego potrzebie chodzenia. Taka potrzeba jest dla niego zupełnie naturalna, ponieważ musi on przygotować się do bycia dorosłym więc musi zbudować w sobie wszystkie potrzebne ku temu zdolności. Dziecko w wieku 2 lat jest całkiem zdolne, by przejść 2-3 kilometry, a także wspinać się, jeśli dobrze się do tego nastawi. Najbardziej podobają mu się te najtrudniejsze do przejścia etapy. Musimy pamiętać, że dziecięcy pomysł na chodzenie jest zupełnie inny od naszego. Nasze wyobrażenie, że długie spacery przewyższają jego zdolności bierze się stąd, że chcielibyśmy, by chodziło w naszym tempie. Jest to pomysł tak niedorzeczny jak to, że my dorośli moglibyśmy dotrzymać kroku idąc u boku konia. Widząc nas bez dechu, koń mógłby wtedy powiedzieć (jak często mówimy do dziecka): Oj, nie dobrze. Wskakuj lepiej na mój grzbiet i dostaniemy się tam razem. Jednak dziecko nie próbuje ‘dostać się tam’. Wszystko czego chce to po prostu iść. A ponieważ jego nogi są krótsze od naszych, nie możemy zmuszać go, by próbowało za nami nadążyć. To my musimy iść w jego tempie. Konieczność nie przykładania naszego poczucia czasu do dziecka jest w tej sytuacji bardzo wyraźna, ale powinniśmy zaznaczyć, że zasada ta odnosi się do każdej sytuacji, w której edukujemy małe dzieci, niezależnie od dziedziny. Dziecko ma swoje własne prawa rozwoju i jeśli chcemy wspomóc go w jego dorastaniu powinniśmy podążać raczej za nimi, niż nakładać własne. Dziecko chodzi nie tylko przy pomocy swoich nóg, ono wykorzystuje również swoje oczy. To, co popycha je, by iść dalej to interesujące rzeczy dokoła, które może zobaczyć. Tam pasie się owieczka. Dziecko przysiada, by się jej przyjrzeć. Nagle wstaje i idzie dosyć spory kawałek – widzi kwiat – wącha go – widzi drzewo – próbuje się na nie wspiąć – obchodzi je kilkakrotnie – siada, by je zobaczyć. W ten sposób może przespacerować wiele kilometrów. Jego marsz przerywany jest odpoczynkami, które zwykle pełne są interesujących odkryć. Jeśli jakaś przeszkoda stoi na drodze, na przykład przewrócony głaz lub drzewo, jego radość jeszcze wzrasta. Dziecko kocha wodę. Siadając nad strumykiem mruczy radośnie: Woda, woda! Jego dorosły towarzysz, chcąc gdzieś się dostać tak szybko jak to tylko możliwe, ma zupełnie inne pomysły na temat, czym jest chodzenie.[Absorbent Mind, Rozdział 15: Rozwój i Naśladownictwo, Maria Montessori]
zaczerpnięte z: być rodzicami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz