2.04.2012

Zachwyt

Zastanawiam się, czy zachwyt nad swoim własnym dzieckiem przemija w miarę, gdy ono rośnie. Czy moja mama była na początku mną zachwycona i potem jej przeszło, czy może w ogóle?... W pamięci mam przebłyski, że zdarzało jej się zachwycać innymi dziećmi, tulić je i całować, a ja stałam obok i patrzyłam na to z zazdrością. Ale może to tylko dziecięce fantazje...

Ja jestem absolutnie zachwycona moją córeczką! I czuję, że ten zachwyt rośnie razem z nią. Zachwycają mnie jej malutkie rączki i słodkie stópki, to że robi się samodzielna, że biega, trzymając uroczo po bokach rączki, że wymawia pierwsze całe zdania, że śpiewa dużo i że buzia jej się właściwie nie zamyka, że śmieje się tak jak się śmieje... Zachwyca mnie w niej wszystko (no może niektóre zachowania nie, ale to inna para kaloszy), a przede wszystkim chyba to, że jest takim cudem - powstałym z dwóch różnych mikroskopijnych komóreczek...

1 komentarz:

  1. Miałam podobne myśli, kiedy moja mama zachwycała się moim maleńkim synkiem. Tyle w tym było czułości. Zastanawiałam się, kiedy ta czułość do mnie wyparowała. Bo zakładam, że była... że jednak była... na pewno była.

    OdpowiedzUsuń